Wybraliśmy Mercedesy Actrosy. To wynik chłodnej kalkulacji.

Prezes Petro Mazowsze: Wybraliśmy Mercedesy Actrosy. To wynik chłodnej kalkulacji. W tej branży liczy się każdy kilogram. Transport materiałów niebezpiecznych to proces przepełniony formalnościami. Tu nie może być mowy o awarii w trasie.
Wszystko reguluje ADR (z francuskiego L’Accord européen relatif au transport international des marchandises Dangereuses par Route), czyli międzynarodowa konwencja określająca warunki przewozu materiałów niebezpiecznych. Nie ma od niej żadnych odstępstw. Każda firma związana z transportem drogowym towarów niebezpiecznych musi współpracować z tak zwanym doradcą ADR, czyli doradcą bezpieczeństwa. Pomaga on realizować wymagania nałożone przez konwencję oraz wprowadzać odpowiednie procedury i przygotowywać sprawozdania z prowadzonej działalności. Wszystko o lokalnym transporcie materiałów niebezpiecznych wie Cezary Kamiński, prezes zarządu firmy Petro Mazowsze.
Od rafinerii po stację
- Droga, jaką pokonuje paliwo od rafinerii do konkretnej stacji, jest długa. Dla nas wszystko zaczyna się od monitoringu stacji. Prowadzony jest bez przerwy. Jeśli wykaże, że w którymś obiekcie poziom zapasów zbliża się do rezerwy, wówczas wysyłamy kierowcę do wyznaczonego miejsca odbioru paliwa. Już tam ujawniają się przewagi jednych pojazdów nad drugimi – opisuje cały proces Cezary Kamiński.
Załadunek cysterny trwa około 45 min. Po jej napełnieniu kierowca otrzymuje stosowne dokumenty i wyrusza w trasę, którą kończy na wyznaczonej przez dyspozytora stacji. Brzmi jak zwyczajna procedura transportowa, choć kryje się za nią ogrom formalności.
- Można powiedzieć, że w przypadku transportu paliwa ciągnik jest zszyty z cysterną. O co chodzi? Jeśli na trasie dojdzie do poważnej awarii, podmiana ciągnika jest w zasadzie niemożliwa, bo procedury są tak skomplikowane, że lepiej posiłkować się holownikiem. A to rozwiązanie kosztowne i finansowo, i czasowo. Co prawda zapasy paliwa na stacjach są na tyle duże, że o pustkach przy dystrybutorach nie ma mowy, ale z punktu widzenia firmy transportującej paliwa taka sytuacja to po prostu strata. Mnie na szczęście nigdy taka sytuacja nie spotkała – tłumaczy Cezary Kamiński.
Mercedesy Actrosy w lokalnym transporcie towarów niebezpiecznych
Niedawno do floty Petro Mazowsze dołączyło dziewięć Mercedesów Actrosów. Jak tłumaczy prezes Petro Mazowsze, nie był to wybór przypadkowy.
- Wcześniej mieliśmy już Mercedesy. Kupiliśmy je na rynku wtórnym. Sprawdziły się. Były bezawaryjne, dlatego zdecydowaliśmy się na zakup nowych Actrosów. Niezwykle istotna była też ich masa całkowita. Pojazdy Mercedesa z odpowiadającą nam specyfikacją były o kilkaset kilogramów lżejsze niż u innych marek. W niektórych przypadkach oznacza to, że do cysterny możemy wlać nawet o około tysiąc litrów paliwa więcej. To była chłodna kalkulacja, a wybór – oczywisty – puentuje Cezary Kamiński.